W niewoli mody, czyli stylizacyjne dywagacje.

Nie tak dawno temu, będąc w Warszawie w jednym z centrów handlowych, miałam możliwość przyglądać się pracy stylistki, która od czasu do czasu występuje w topowej stacji TV.

Owa stylistka z uporem usiłowała przekonać swoją klientkę  – niewysoką, korpulentną, o szerokich biodrach dziewczynę, do bardzo modnych w tym sezonie stylizacji oversize, czytaj – długiego bezkształtnego żakietu, puszystego swetra i innych dość obszernych rzeczy, uzasadniając to stwierdzeniem, że do obcasów będzie zestaw będzie idealnie pasować.

Nie muszę wspominać, że dziewczynie mina z minuty na minutę rzedła i mimo nieśmiało wyrażanych wątpliwości, w ferworze argumentacji stylistki, posłusznie przymierzała to co jej podsuwano, udając się finalnie z wyrazem rezygnacji do kasy.  Nie wypadało mi się wtrącać i podważać pracy koleżanki, tak więc obserwowałam scenę.  Rzadko mam takie okazje i nie mi oceniać pracę innych, ale… natchnęło mnie to refleksji i zadania pytania czy my służymy modzie, czy moda nam, bo to już zupełnie inne spraw

Skłoniło mnie to kilku luźnych refleksji na temat pracy stylisty.

Ważna jest wizja indywidualna stylisty, ale jeszcze lepiej, gdy jest ona kompromisem miedzy tym co modne, a tym, jakie są potrzeby oraz odczucia klienta. Jedno i drugie jest ważne.

Rolą stylisty jest poszerzanie granic, otwieranie na nowe kolory, fasony, kompozycje, ..ale też empatia, nie wspominając o elementarnej znajomości sylwetki i rządzącej nią prawach. Stylizacja choćby nie wiem jak najmodniejsza, ale kolorystycznie nie przystająca do typu urody, nie wspominając o stylu, będzie tylko łechtać ego stylisty, ale nie jego klienta.

Ponadto praca stylisty powinna być skupiona na całokształcie wizerunku, tak więc ważne są również – fryzura, kolor włosów, makijaż, nie wspominając o stylu życia osoby, z którą się pracuje. Całość powinna być spójna i konsekwentna.

Budowanie wizerunku od podstaw to bardzo odpowiedzialne zadanie. Zmiany mogą być wprowadzane  powoli bądź szybciej, ale zawsze zgodnie z tempem klienta. Jedne osoby są bardziej gotowe na eksperymenty, inne mniej.

Ponadto styl to osobowość, powinniśmy dobrze czuć się w naszych ubraniach, czy mówiąc inaczej, ubiór musi nas wspierać w naszych poczynaniach. Ubieranie zatem w modne fatałaszki tylko dlatego, że są na czasie, czyni z nas chodzące klony, niewolników mody.

 A przecież w tworzeniu wizerunki nie tyle chodzi o całkowitą jego zmianę, co o ukazaniu tego co nas wyróżnia, indywidualizuje, podkreśla i uatrakcyjnia …ale o tym innym razem : )